Wakacje to dla jednych czas urlopu i odpoczynku dla innych pracy lub jej wytężonych poszukiwań. W gazetach i Internecie roi się od ogłoszeń o wolnych posadach dla specjalistów z różnych dziedzin. Rozwój technologii i postęp cywilizacyjny zrodziły nowe profesje wypierając jednocześnie te, na które maleje zapotrzebowanie. I tak obok praktykowanych od wieków zawodów jak nauczyciel czy sprzedawca pojawia się coach, copywirter czy merchandiser, a rzadkością stają się na przykład zakłady szewskie czy kowalskie. Wiele form zarobku zmieniło swoje nazwy lub inny stał się zakres ich działań. Do takiej refleksji skłoniły mnie przedwojenne ogłoszenia o zatrudnieniu oraz informacje od osób poszukujących posady, np. w charakterze…zecera czy nakładaczki.

Gazeta Gdańska, 1920.03.01 nr 52 http://pbc.gda.pl/dlibra/docmetadata?id=8300&from=publication

Gazeta Gdańska, 1920.03.05 nr 55 http://pbc.gda.pl/dlibra/docmetadata?id=8303&from=publication
W przedwojennym Gdańsku chętnych do pracy było zwykle więcej niż ofert. Tak walkę z bezrobociem podejmowała Gazeta Gdańska w 1939r.

Gazeta Gdańska, 1939.01.03 nr 3 http://pbc.gda.pl/dlibra/docmetadata?id=18154&from=publication
Poniżej znajdziecie mały przegląd ogłoszeń o pracę zamieszczanych w Gazecie Gdańskiej przed wojną. Wybrałam te, które wydały mi się najbardziej intrygujące lub dzisiaj już niespotykane. A przy okazji pozwalają one zaobserwować zmiany, jakie zaszły w języku polskim.
Oto przykład ogłoszenia dla piecarzy.

Gazeta Gdańska, Gazeta Morska, 1929.10.20 nr 217 http://pbc.gda.pl/dlibra/docmetadata?id=13059&from=publication
Czym dokładnie zajmowała się osoba na takim stanowisku? Próżno dziś szukać wyrazu piecarz we współczesnych słownikach języka polskiego. Czyżby to odpowiednik dzisiejszego piekarza? A może po prostu tak określano osobę pracującą przy piecach? Możemy się tylko domyślać…
Dużą popularnością cieszył się zawód stenotypistki. Zaczął powoli zanikać dopiero wraz z wypieraniem maszyn do pisania przez komputery. Dzisiaj czasem tym pojęciem określa się jeszcze protokolantki sądowe.

Gazeta Gdańska, 1920.03.11 nr 60 http://pbc.gda.pl/dlibra/docmetadata?id=8374&from=publication
A to przykład na to jak zamiast rozsyłania CV można było się rzetelnie zaprezentować na łamach gazety. Ogłoszenie dzielnej stenotypistki-medalistki z 1923r.

Gazeta Gdańska, 1923.08.04 nr 174 http://pbc.gda.pl/dlibra/docmetadata?id=10422&from=publication
Do prac biurowych zatrudniano także książkowe. Choć ten wyraz w odniesieniu do nazwy zawodu może brzmieć nieco obco, oznaczał nić innego jak księgową. Czyż to nie zdecydowanie bardziej sympatyczne określenie?

Gazeta Gdańska, 1919.05.18 nr 111, http://pbc.gda.pl/dlibra/docmetadata?id=7975&from=publication
Dzisiaj hafciarstwo to zajęcie jedynie hobbistyczne, popularne raczej wśród starszego pokolenia. Okazuje się, że przed wojną, można było na tym dobrze zarobić!

Gazeta Gdańska 1923.08.01 nr 171 http://pbc.gda.pl/dlibra/docmetadata?id=10420&from=publication
W czasie bezrobocia należało uciekać się do osobistych walorów i zdolności i szukać zarobku na własną rękę. Tak zrobiła mieszkająca przy ulicy Wassowskiego w Gdańsku Klara Frank, która leczyła dolegliwości za pomocą magnetoterapii. I choć ta metoda jest i dzisiaj stosowana to kobiety ją wykorzystujące nazwalibyśmy raczej magnetoterapeukami niż megnotopatyczkami!