Autor: prof. Edmund Kizik
[Tekst w języku niemieckim]
Oglądając z zadartą głową monumentalny obraz Alegoria Gdańska umieszczony na stropie Sali Czerwonej Ratusza Głównego Miasta w Gdańsku, nie mogę się nadziwić liczbie ludzi i szczegółów pieczołowicie oddanych przez malarza. Isaak van den Block w 1608 roku na tle Dworu Artusa ukazał zagłębionych w dyskusjach kupców, czytających różnego rodzaju awiza, radzących zapewne nad cenami zboża i drewna. Polski szlachcic w czerwonej delii i o podgolonej głowie dobija targu z ubranym z niemiecka mieszczaninem. Po lewej stronie pląsający, polscy zapewne, grajkowie z dudami i gęślami prowadzą korowód flisaków, a po prawej widzimy grupę ubranych z gdańska mieszczek – matrony i dziewczyny z charakterystycznymi koronkami na głowie. Do świata pełnego mieszczańskiej powagi wprowadzono nieco obcej frywolności – przy wale wiślanym kuca za potrzebą jeden z flisaków, inni nad ogniskiem warzą strawę, kilku śpi. Tymczasem rzeką płyną do miasta szkuty po brzegi wypełnione polskim ziarnem, które za pośrednictwem gdańskich kupców popłynie dalej w świat na statkach pod banderami gdańską, holenderską, angielską.
Jednak świat codzienności nawet najlepiej odmalowany pędzlem, węglem czy piórem pozostaje przekazem niemym. Nie słyszymy turkotu wozów ciągniętych po bruku, ulicznego zgiełku ani ożywionych rozmów toczonych na gdańskich ulicach i w domowych zaciszach. Historyk niewiele jest w stanie na to poradzić i poza dostępem do nutowych zapisów śpiewów i muzyki musi się pogodzić z granicami poznania. Może jednak sięgnięcie po szkolne dialogi choć w niewielkim stopniu wynagrodzi brak innych, lepszych źródeł. Mam na myśli dwujęzyczne rozmówki autorstwa Nikolausa (Mikołaja) Volckmara, nauczyciela języka polskiego, wykładającego w założonym w 1558 roku gimnazjum humanistycznym (Gymnasium illustrae), szkole-uczelni, która do historii przeszła pod nazwą Gdańskiego Gimnazjum Akademickiego. Volckmar wiosną i latem 1601 roku spisał i złożył do druku podręcznik pod niemieckim tytułem Viertzig Dialogi und Nützliche Gespräch, Von Allerlei vorfallenden gemeinen Sachen, czyli Czterdzieści dialogów i użytecznych rozmów o wszelkich zwykłych rzeczach. Dwujęzyczne, niemiecko-polskie rozmówki miały mu pomóc w pracy nauczycielskiej – Volckmar nie chciał już zawracać sobie głowy bezustannym powtarzaniem tych samych zapisków. A przy okazji sprzedaż podręcznika stwarzała okazję do podreperowania nauczycielskich zarobków. Dialogi spisane przez Volckmara są banalne, takie są przecież rozmowy dnia codziennego, lecz nie zabrakło w nich ani ironii, ani sytuacyjnego humoru, opisów odruchów obrzydzenia, strachu czy irytacji, konfliktów, które kończyły się połajankami, groźbami i bijatykami. Bohaterowie rozmówek są bici, napadani, rabowani, mdleją, cierpią głód i pragnienie, chorują, mają guzy, siniaki, słomę i wszy we włosach, jednym słowem są postaciami z krwi i kości. Wiele dialogów Volckmar zaopatrzył w fabuły, tworząc niewielkie historyjki gotowe do odegrania przez uczniów, co zdradza świetne wyczucie sztuki teatralnej oraz nietuzinkowy temperament ich autora. Chociaż Volckmar naśladuje najczęściej rozmowy dzieci lub raczej nastolatków, to znajdujemy tam również i dialogi pomiędzy dorosłymi. Naśladując codzienne sytuacje życiowe, stworzył po niemiecku i po polsku rozmowy, które miały na celu przygotowanie ucznia do odpowiedniego zachowania w konkretnych sytuacjach. Na przykład dialog szósty towarzyszy budzeniu się i udawaniu na spoczynek, czyli: „Gdy rano wstawają” i „Gdy wieczór spać idą”.
Fikcyjne dialogi Volckmara rozgrywają się w Gdańsku przełomu XVI i XVII wieku, mieście przeżywającym okres niezwykle dynamicznego rozwoju, zapewne jednego z najlepszych w swojej ponad tysiącletniej historii. Gdańsk, który w rozmówkach rozpoznajemy na podstawie nazewnictwa dzielnic miasta, był w tym okresie największym miastem w regionie nadbałtyckim. Liczbę mieszkańców w początkach XVII wieku oblicza się na 52 400 w latach 1601–1605 i 61 200 w przededniu wybuchu wojny ze Szwecją z lat 1626–1629. Do tego dochodzi kilka tysięcy chłopów zamieszkujących wsie, które Gdańsk otrzymał dzięki nadaniom króla Kazimierza Jagiellończyka, m.in. część Żuławy Wiślanej, Szkarpawa, Mierzeję Wiślaną oraz obszar Wyżyny. Wielu zamożnych mieszczan miało tam małe gospodarstwa rolne, które stanowiły zaplecze dla miejskich kuchni, latem z kolei dawały możliwość odpoczynku od zgiełku gdańskiej ulicy (dialogi 32, 33, 34). Do Gdańska należało również rybackie miasteczko Hel wraz z częścią półwyspu. Gdańsk, podobnie jak pozostałe miasta Prus Królewskich – Toruń, Elbląg, ale również Tczew, Grudziądz, Chełmno czy Świecie – był zamieszkany przez ludność niemieckiego pochodzenia. Napływ do miasta znaczących grup Holendrów, Szkotów i innych narodowości, podobnie jak obecność Polaków i Kaszubów, w niewielkim stopniu zmieniło oblicze tych miast. Społeczności imigrantów stosunkowo szybko ulegały asymilacji. Jednak dla celów czysto praktycznych i w poszukiwaniu kontaktu z polskimi klientami gdańszczanie powszechnie uczyli się języka polskiego i w większości byli dwujęzyczni.
Społeczeństwo gdańskie było silnie zróżnicowane nie tylko z majątkowego, ale i z prawnego punktu widzenia. Prawo uczestniczenia w życiu politycznym oraz korzystania z pełni swobód gospodarczych (np. przyjęcie do cechu, prawo do wykonywania pracy rzemieślniczej czy handlowania, wwożenia towaru itp.) na terenie Gdańska oraz jego posiadłości mieli jedynie mężczyźni przyjęci do prawa miejskiego, czyli obywatele. Do obywatelstwa nie dopuszczano członków wyznań chrześcijańskich uznawanych za sekciarskie, np. mennonitów, arian czy anabaptystów. Żydzi nie tylko nie mogli uzyskać prawa miejskiego, ale wręcz ich czasowy pobyt na terenie miasta odbywał się na podstawie specjalnych przepustek pobytowych.
Gdańsk zawdzięczał swoje bogactwo monopolowi na pośrednictwo w handlu polskim zbożem oraz produktami leśnymi. Handel materiałami masowymi (surowce lub półprodukty rolno-leśne) odbywał się Wisłą, która w dolnym odcinku (od Głowy Gdańskiej do ujścia do Zatoki Gdańskiej) była pod kontrolą gdańszczan (zob. dialogi 34–35). Wywóz zboża z portu gdańskiego pod koniec XVI i w pierwszej połowie XVII wieku osiągał 62781 łasztów w 1583, 87378 łasztów w 1608 i 102981 łasztów w 1619 roku (1 łaszt = około 2200 kg). Rekordowe wywozy w latach 1618 i 1619 związane były ze spekulacją na zwyżkę cen żywności w związku z wybuchem wojny trzydziestoletniej (1618–1648).
W granicach miasta i wsi gdańskich prawo lokalne miało pierwszeństwo nad prawem Rzeczpospolitej. Również przywileje szlachty polskiej nie obowiązywały na obszarze miejskiej jurysdykcji. Miasto wraz z całymi Prusami Królewskimi należało do kręgu kultury prawa chełmińskiego. Władzę wykonawczą, ustawodawczą oraz sądowniczą w Gdańsku sprawowały osoby pochodzące z wyboru Rady oraz Ławy Głównego oraz Starego Miasta. Jednak faktyczną władzę w swoim ręku dzierżyli rajcy Głównego Miasta (pierwszy ordynek), którzy ze swojego osiemnastoosobowego grona powoływali czterech burmistrzów sprawujących w cyklu rocznym urzędy. W tym okresie główne stanowiska w mieście były obsadzane przez członków 62 rodzin, zaś udział we władzach zapewniał godziwe dochody. Postanowienia rajców były konsultowane z reprezentacją władz sądowniczych, czyli Ław Głównego i Starego Miasta, które liczyły po 12 osób. Pewnie wpływ na władzę mieli również przedstawiciele pospólstwa – pozostali obywatele. Przede wszystkim kupcy zgrupowani w czterech kwartałach – dzielnicach Głównego Miasta (Szerokiego, Rybackiego, Wysokiego oraz Kogi), czyli tzw. trzeci ordynek. To ciało przedstawicielskie powołane na podstawie ustaw króla Zygmunta I w 1526 roku liczyło 100 członków, w tym ośmiu starszych z głównych cechów miejskich (kowali, piekarzy, rzeźników oraz szewców). Rajcy oraz centumwirowie wchodzili w skład komisji-deputacji sprawujących nadzór nad poszczególnymi dziedzinami miasta. Jednak z uwagi na tryb wyborów na centumwirów – członków trzeciego ordynku, których dożywotnio powoływali rajcy, początkowo rola tego ciała była iluzoryczna i ściśle uzależniona od pozostałych ordynków (Rady oraz Ław).
Gdańsk od 1557 roku był miastem protestanckim, w którym katolicy stanowili tolerowaną mniejszość religijną. Pod koniec XVI wieku doszło do ostrego konfliktu wewnątrz obozu protestanckiego i podziału na kalwinów popieranych przez patrycjat oraz plebejskie środowiska luterańskie. Na mocy edyktów króla Zygmunta III (1612, 1616) kalwinów pozbawiono stopniowo prawa zasiadania w najwyższych władzach, rezerwując je dla luteranów i katolików. Faktycznie jednak krąg uprzywilejowanych ograniczał się do środowiska rodzin wyznania luterańskiego. Katolicy zachowali niektóre klasztory (dominikanów, brygidek oraz karmelitów) oraz plebanię kościoła Mariackiego, reszta kościołów należała do luteranów. W przejętym przez miasto dawnym kościele franciszkanów od 1558 roku działało protestanckie gimnazjum.Rada Miejska kierowała sprawami kościelnymi i głęboko ingerowała w życie codzienne mieszkańców, normując dozwoloną dla członków danej warstwy społecznej odzież i ozdoby, formy konsumpcji biesiadnej (weselne, chrzestne i pogrzebowe); kontrolowano uczestnictwo w nabożeństwach, zachowania w dni świąteczne. Wykroczenia przeciwko normom zachowania były ścigane z urzędu i karane z całą surowością prawa. Równie ścisłej kontroli cenzorskiej podlegała swoboda wypowiedzi publicznej, drukowanie satyr i polemik o treściach politycznych lub religijnych. Nad prawomyślnością wyznaniową czuwało kontrolowane przez Radę Miejską Ministerium Duchowne, zrzeszające duchownych luterańskich. Kierował nim główny pastor – fary miejskiej, czyli kościoła Mariackiego. Prawo zobowiązywało obywateli miasta do donosu na osoby rozsiewające plotki, które przedstawiały Radę Miejską w niekorzystnym świetle. Poza kompetencjami Rady Miejskiej pozostawały kwestie małżeńskie (m.in. sprawy rozwodowe), które podlegały jurysdykcji katolickiej, reprezentowanej przez rezydującego w mieście oficjała, reprezentanta biskupa włocławskiego.
Rzecz jasna rozmówki Volckmara nie udzielają nam odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące codzienności Gdańska sprzed 400 lat. Nie taki był cel ich twórcy. Jednak lektura przybliża nam dawnych mieszczan jako ludzi zwykłych i przeciętnych, ze wszystkimi ich banalnymi radościami i utrapieniami. Dlatego warto potraktować ich treść jako wstęp do poznania dawnego, nieopisanego Gdańska.
Nota bibliograficzna
Niniejszy szkic został opracowany na podstawie wstępu mojego autorstwa do krytycznej edycji rozmówek: Nicolausa Volckmara „Viertzig Dialogi” (1612). Źródło do badań nad życiem codziennym w dawnym Gdańsku, wyd. E. Kizik, Gdańsk 2005, s. VII–LXXII. Jednak znaczenie pracy Volckmara dla badań nad życiem codziennym oraz językiem mówionym w dawnym Gdańsku już dawno zostało docenione przez historyków oraz językoznawców. Niektórzy badacze publikowali już wybrane fragmenty rozmówek. Czytelników zainteresowanych zagadnieniem odsyłam do kilku prac pozwalających pogłębić wiedzę zarówno na temat samego Volckmara, tego niemieckiego miłośnika języka polskiego, jak i innych twórców niemiecko-polskich podręczników językowych. Dodatkowo wskazuję kilka pozycji opisujących kulturę życia codziennego w nowożytnym Gdańsku oraz wieloetnicznych okolicach miasta.
Edycje źródłowe:
Nicolausa Volckmara „Viertzig Dialogi” (1612). Źródło do badań nad życiem codziennym w dawnym Gdańsku, wyd. E. Kizik, Gdańsk 2005.
Gdy na folwark jadą albo wyborny zbiorek rozmówek Mikołaja Volckmara, oprac. M. Babnis, Gdańsk 1999.
Powyższy artykuł ukazał się jako część publikacji „Gdańsk w XVII wieku. Do kolorowania.” – kolorowanki będącej ilustracją XVIIwiecznych rozmówek Mikołaja Volckmara.
Premiera publikacji i spotkanie z autorami zaplanowaliśmy w dn. 18. stycznia 2019 roku o g. 18.00 w Instytucie Kultury Miejskiej.
Publikację udostępniamy na CC-BY-SA.
Pobierz: VOLCKMAR-FULL-DRUK (1)
popularne i wznawiane aż do połowy XVII wieku niemiecko-polskie rozmówki „Viertzig Dialogi” (1612).
Zainteresowanym przypominamy, że Instytut Kultury Miejskiej wydał wybór rozmówek Volckmara z ilustracjami Marii Apoleiki „Gdańsk w XVII wieku do pokolorowania” – publikacja do kupienia w: sklepikm.pl