Tenis a „nastrojowość słowiańska” (1934)

Międzynarodowy mecz tenisowy. Trybuny nabite. W lożach istna rewia mody. Po czerwonym korcie wije się dwóch biało ubranych gentlemenów. Zabawa? Nie – walka. Dość spojrzeć na ich twarze – maluje się tam najwyższy wysiłek, maksymalna koncentracja wszystkich władz ciała i umysłu. Jęczą struny rakiet.

Tak w 1934 roku emocjonalnie opisywała mecz tenisowy, rozgrywek Pucharu Davisa, redaktorka “Bluszczu” – Irena Pawska. Wówczas, tak jak dziś, tenisiści byli prawdziwymi “gwiazdami” – nie tylko sportu. Ich postacie rozsławiała prasa ilustrowana i dodatki filmowe na obu półkulach. Mecze tenisowe ściągały elity publiczności a te międzynarodowe wykorzystywano jako środek zagranicznej propagandy. Z pewnością popularność “białego sportu” przyczyniła się do tego, że uznano go wreszcie za dyscyplinę olimpijską – od olimpiady w Berlinie w 1936 roku.

Autorka wymienia najznamienitszych reprezentantów tej dyscypliny: Niemca Cranna, Czecha Mentzla, Włochów: Palmieriego i Stefaniego, Holendra Timmera, Anglików: Austinna i Perry’ego, Amerykanina Tildena oraz naturalnie Francuzów – Merlina i Bossus’a – którzy święcili wówczas tryumfy.


Oczywiście wspomina także o Polakach. Głównie o Ignacym Tłoczyńskim, ale też Hebdzie i Stolarowie. Pisze, że nie brak im talentu, woli walki i chęci, ale…. z jakiegoś jednak powodu nie odnoszą takich sukcesów jak ich zagraniczni koledzy. Że też w tym naszym sporcie zawsze musi być jakieś ale! Autorka tłumaczy naszych … słowiańską mentalnością. Okazuje się, że psychika narodowa okropnie utrudnia nam odnoszenie jakichkolwiek sukcesów a jeśli chodzi o gry zespołowe, a do takich również zalicza się debel w tenisie, to wręcz całkowicie je uniemożliwia! Winna jest fatalna nastrojowość, załamania nerwowe i depresje. Do tego wszystkiego braki sprzętowe, brak kortów i najważniejsze – PECH.

Jadwiga JędrzejowskaNa ten ostatni również może narzekać nasza tenisistka – Jadwiga Jędrzejowska. Talentem bowiem przewyższa rywalki na całym świecie. Ale nieszczęśliwe losowania przeciwniczek, zawsze tych najtrudniejszych, oraz pomyłki sędziowskie stają skutecznie na drodze do mistrzostwa. Jędrzejowska również musi się niestety zmagać ze słowiańską nastrojowościąpeszy się łatwo po nieudanej piłce i pakuje wszystko w siatkę lub aut. Kwestii tuszy i związanej z tym brakiem wytrzymałości fizycznej autorka poświęca jedno zdanie. Podkreśla jednak, że w turnieju we Francji, właśnie się odbywającym, “Jadzia” odnosi same sukcesy i przeżywa renesans formy.

My już teraz wiemy, że to w 1937 roku odniosła wreszcie swój największy sukces i bardzo długo największy sukces polskiego tenisa. Doszła do finału US Open. Pół finał udokumentowała kronika filmowa

Ostatnio nareszcie możemy cieszyć się sukcesami w tenisie. Nasi zawodnicy to czołówka światowych rankingów. Czy zatem psychika narodowa się zmieniła? A może w końcu PECH przestał nas prześladować. O zgrozo … być może niestety jest tak, że w związku z odwiecznym prawem natury („w przyrodzie nic nie ginie”) owa słowiańska nastrojowość opanowała inne dyscypliny sportu!?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *